Z okazji minionego Dnia Matematyki (14 marca) opisaliśmy naszą klasę liczbami - ilu jest chłopców, ile dziewczynek, ile osób ma psa, ile kota, ile lubi konie, a ile jeździ w wolnym czasie rowerem itp. W poniedziałek poszliśmy dalej - opisaliśmy liczbami szkołę. Zauważyłam, że uczniowie wstydzą się nieznanych im dorosłych. Problemem było dla nich samodzielne zgłoszenie pani woźnej, że w toalecie skończył się papier oraz zapytanie pani sekretarki o ksero. Dlatego zależało mi, aby w naszym projekcie uczniowie działali sami. Ja mogłam im jedynie towarzyszyć. W poniedziałek opowiedziałam pierwszakom o Dniu Matematyki, przypomniałam, co robiliśmy kilka dni wcześniej i zaproponowałam, abyśmy opisali liczbami całą szkołę. Podałam przykład: ilu jest uczniów oraz ilu jest nauczycieli. Potem poprosiłam, aby dzieci na sklerotkach wypisali swoje pomysły na to, co możemy policzyć lub zmierzyć. Pojawiło się sporo propozycji, każdą omówiliśmy. Niektóre musieliśmy odrzucić, gdyż byłyby trudne lub wręcz niemożliwe do obliczenia. Z podanych pomysłów wybraliśmy kilka - po 1 dla każdego zespołu uczniów. Teraz musieliśmy ustalić, jak zorganizować pracę nad projektem. Kiedy pracujemy całą klasą często korzystamy z diagramu Gantta. Tutaj jednak każdy miał inne zadanie i bardziej nadawało się inne narzędzie - kanban. Dzięki temu po pierwszym spojrzeniu można było ocenić, na jakim etapie projektu jesteśmy: które zadania są realizowane, które już zakończone, a które jeszcze nie tknięte. Uczniowie sami się motywowali: podchodzili do tablicy, zerkali na kanban i pytali: "Kto ma liczyć kwiatki? Czemu jeszcze nie zaczęliście? Wyrobicie się do piątku?" Zgodnie z założeniem projektu uczniowie działali w zespołach 2-3 osobowych. Działali sami, więc robili to w czasie przerw lub po lekcjach. Nikt się nie buntował, gdyż byli podekscytowani zadaniami. Najwięcej frajdy sprawiło im zaglądanie w miejsca zwykle niedostępne dla uczniów. Wszystko skrzętnie zapisywali, a potem podliczyli. W piątek - na zakończenie projektu - wykonaliśmy razem plakat. Każdy zajął się swoim zadaniem, by potem przykleić je na dużym plakacie. Nie uniknęliśmy błędów, co zauważyli sami uczniowie. No bo jak to możliwe, że pomieszczeń jest więcej niż drzwi? Może to kwestia nie dogadania się, czy liczymy tylko drzwi na korytarzu, czy też te w sali prowadzące na zaplecze? To też lekcja na przyszłość - trzeba precyzyjnie ustalać zadania i kryteria. Co dał uczniom ten projekt? Po pierwsze, dał im poczucie sprawczości, gdyż sami decydowali o tym, co chcą policzyć. Po drugie, trenowali umiejętności społeczne - uczyli się pukać, grzecznie wchodzić do pomieszczenia, przedstawiać i informować dorosłego, po co przyszli. Nie było to łatwe - niektórzy kilkakrotnie wycofywali się, zanim weszli do gabinetu dyrektora... Po trzecie, trenowali umiejętności liczenia, ale też organizacji pracy. I wreszcie - ten projekt dał im radość. A to przecież jest bardzo ważne w edukacji!
Renata Pela